sobota, 14 grudnia 2013

Pimp my riksza w Melace, Ulica Sezamkowa i singapurskie galerie


Mamy trochę zaległości, bo standardowo dużo się u nas dzieje każdego dnia, a wieczorem sił brakuje na pisanie i wybieranie zdjęć.

Ostatni większy wpis dotyczył Georgetown, później byliśmy na wspomnianej tylko wyspie Pangkor, która miała być rajem, a okazała się tłoczna, a woda w morzu była brudna. Była za to małpki, tukany i piękna dżungla.

Wyjechaliśmy z Pangor szybko, bo po jednym pełnym dniu i nie wiedzieliśmy dokąd zajedziemy, postanowiliśmy wybrać się na dworzec i tam zdecydować. Wybraliśmy Melakę oddaloną o 7 h autobusem, podróż minęła znośnie i udało nam się dostać tam przed zmrokiem. Zamieszkaliśmy w Chinatown w bardzo klimatycznym chińskim guesthousie, mieliśmy duży pokój z drewnianą podłogą i starymi meblami. Był to nasz do tej pory ulubiony i zarazem najtańszy pokój – jedyne 50 zł/ pok. Mieszkaliśmy w samym sercu Melaki, tuż obok zabytkowego meczetu, rano budziła nas  modlitwa.
W Melace zostaliśmy na 1 dzień, bo spieszyliśmy sie do Singapuru. Miasto bardzo fajne,  dużo fajnych sklepików, w których można znaleźć prawdziwe perełki. Nie mogłam oderwać oczu od prześlicznych ręcznie malowanych imbryczków i filiżanek do herbaty, które sprzedawano w chińskich sklepikach. Niestety te cudeńka kosztowały sporo bo za 6 osobowy secik 600 zł!! W Melace  naszą sympatię zdobyły odpicowane na maksa riksze. Niemal wszystkie miały liczne kwiatowo-misiowe ozdoby, z daszkami w kształcie skrzedeł, do tego zamontowane z tyłu głośniki, z których oczywiście leciały  przeboje, wieczorem riksze mmieniły się światełkami. Wśród riksz królowały te przerobione w stylu hello kitty, one miały największe powodzenie.  

Podróż do Singapuru miała potrwać 4 godziny, niestety trwała prawie 6 i dłużyła się jakoś strasznie. Chyba już dość mieliśmy podróżowania autobusami po prostu. Chociaż na ten nie mogliśmy narzekać – był luksusowy – tylko 3 fotele w rzędzie, szerokie,z podnóżkami i uwaga z masażem pleców!!
W Singapurze byliśmy późnym wieczorem, wszyscy padaliśmy, na szczęście mieliśmy rezerwację pokoju. Zdecydowaliśmy się zamieszkać w dobrej lokalizacji blisko metra, niestety kosztem piękna pokoju, ale idzie przywyknąć do mieszkania bez okien, zwłaszcza jak się spędza w pkoju tylko noce.
Pierwszy dzień w Singapurze przeznaczylismy na zwiedzenie Universal Studios – atrakcji, która miała zachwycić Zuzię, szczególnie ze względu na mieszkającego tam idola Zuzki – Elmo. Niestety Zuzia jak tylko widziała jakiegoś stworka darła się w niebogłosy, ale za to sklep z pluszakami z ulicy sezamkowej strasznie polubiła i tam znalazła swojego Elma, którego nie opuszcza na krok.
Byliśmy na paru ekstremlanych przejażdzkach, Zuzia na mniej ekstremalnych karuzelach, odwiedziliśmy też zamek Shreka i ekipę z Madagaskaru, no i oczywiście ulicę sazamkową a tam Wielkiego Ptaka i ekipę. Nogi nam po całym dniu odpadały.

Dziś ruszyliśmy zwiedzić miasto. Poruszamy się głównie metrem, którym można tu dojechać niemal wszędzie. Byliśmy zobaczyć drapacze chmur w centrum biznesowym, odwiedziliśmy njasłynniejszy tu hotel i galerię handlową pod nim. Póżniej pojechaliśmy na słynną Orchard Road, gdzie można dostać oczopląsu od sklepów. Generalnie Singapur to jedna wielka galeria handlowa, są tuchyba wszystkie możliwe sklepy najsłynniejszych projektantów w wersji XXL, np. chanel 2 piętra, Gucci, Prada to samo. W jednym ze sklepów jubilerskich widzieliśmy na wystawie brylant wart ok. 1,6 mln złotych!! Jest tu gdzie wydawać pieniążkiJ Dziś spędziliśmy więc nieoczekiwanie dużo czasu w galerii, bo nie da się nigdzie przejść nie przechodząc przez galerię no i w windzie – bo z wózkiem trzeba jeździć windą, a zorientowanie się co jest na jakim poziomie zajmuje mniej więcej 3-4 przejażdżki. Popołudnie spędziliśmy bardzo miło w olbrzymim i egzotycznym ogrodzie botanicznym. Przyjechaliśmy tu głównie ze zwglęgu na największą na świecie kolekcję orchidei, która stanowi częśc ogrodu, było warto, bo kwiaty przepiękne. Oprócz roślin mieliśmy też okazję podziwiać zwierzątka, które żyją sobie w ogrodzie. Trafiliśmy na dwie pokaźnych rozmiarów jaszczury, które sobie chodzą wolno., niezły widok!Jutro wybieramy się do Zoo, więc pewnie więcej takich okazów zobaczymy. Mamy nadzieję, że nasze nogi zdążą w nocy odpocząćJ

Na plaży w Pangkor - ta jest pusta, ale w wodzie pływają glony, które osadzają się na ciele, bleee...

w takim sklepiku w Melace mogłabym kilka godzin siedzieć 

Zuzka musiała usiąść w takiej rikszy

Melaka w wersji romantic



ołtarzyk w naszym guesthousie

nasze patio


meczet pod naszym hotelem

znów moje ulubione okiennice i drzwi - za to kocham chinatown


Chińskie śniadanko

Hello Kitty tutaj to persona

To fotele masujące w autokarze do Singapuru

Welcome to Universal Studios

Grunt to się "zelmować"


Zuzia się przestraszyła wielkiego niebieskiego stwora...

A mama się nie bała i ma fotkę:)
Więcej fotek z Singapuru wkrótce:)

1 komentarz:

  1. Suuuuper te riksze i Zuzka z Elmo, ale moglibyście już wrócić! Buziaki i odezwijcie się!

    OdpowiedzUsuń