Dawno nie
pisaliśmy, zwalę to na pogodę, która ostatnio nas nie oszczędzała i na nasze
chore brzuchy, że tak to ładnie nazwęJ
Ostatnio
pisałam z Phuketu – wyspy rozpusty, na której to Wojtek wybrał się na pokaz Ping-pong
show. Dla tych co nie wiedzą co to takiego wyjaśnię: jest to artystyczny pokaz
umiejętności, którą wykazują kobiety używając intymnej części ciała do
przechowywania I wydobywania przedmiotów, palenia tytoniu lub też gry w ping
ponga właśnie. Od razu wyjaśnię też, że jest to popularny w Tajlandii rodzaj
rozrywki, nie traktowany zbyt poważnie. W każdym razie małzonek mój może już
sobie odhaczyć tę atrakcję jako zaliczoną. Na pokazie Pani zachwyciła
publiczność szczelając lotkami do balonów…
Po głośnym
Phukecie chcieliśmy odpocząć na malowniczym Ko Phi Phi, słynącym z pieknych
plaż, epicentrum tsunami I filmu z Leonardo Dicaprio, który był kręcony w
okolicy. Ko Phi Phi niestety bardzo nas rozczarowało. Jest głośne, mnóstwo tu
rozrzeszczanych turystów z Phuketu, plaże wcale nie zachwycają, zdecydowanie
bardziej rzucają się w oczy sterty gruzu, rozpoczęte budowy I bałagan.
Dodatkowo prawie cały czas tam padało, Zuzia wymiotowała w jeden dzień, a w
ostatni Wojtek i ja mieliśmy rozwolnienie, Wojtek jeszcze wymiotował I
potrzebne były ichnie medikamenty. Przeszło szybko na szczęście bo rano
mieliśmy wykupioną łódź na Ko Lipe (6 h) Ale zanim jeszcze opowiem o Ko Lipe
musze pochwalić Ko Phi Phi za nurkowanie, które tam zrobiłam I było naprawdę
godne polecenia. Mnóstwo kolorowych rybek, czyli to co lubię I 2 żółwie!!
Podróż na Ko
Lipe – oj obawialiśmy się jej, oboje po nocy na kibelku, nafaszerowaliśmy się
węglem I smectą I wsiedliśmy na łódź. Zuzka na szczęście spała 3,5 h na łodzi I
pewnie spałaby dłużej gdyby nagle nie kazali nam się przesiadać na inną łódź…
Podróż trawała 7 godzin, szczęście nasze było ogromne gdy poczuliśmy grunt pod
nogami, po na końcu już nieźle bujało. Może I dobrze, że nic już prawie 2 dni
nie jedliśmy. No I na Ko Lipe jakby ktoś zaczarowaną ruszczą nas dotknął – nie
ma portu, piękna plaza, piaseczkowe alejki no I powitała nas pizza, na którą
ochoczo się rzuciliśmy – znaczy się zdrowie wróciło!! Jesteśmy tu drugi dzień,
w końcu łyknęliśmy dziś troche słońca, woda czysta I można posnorklować, nawet
nemo widaćJ Zuzi też się tu podoba, mówi : “myju
myju, baba, mniam mniam” chcąc nam zaplanować dzień. Jutro Wojtek idzie
nurkować. Coś słabo to widzę, bo nur jest na środku morza I albo nic nie będzie
widać, albo zobaczy manty lub rekiny. No ale niech ma chłopak, może mu się uda
coś wypatrzeć.My jutro znów relaks na plaży, chyba, że pogoda pokrzyżuje nam
plany. Prognoza zapowiada burze, dopiero w środę ma nie być deszczu. A niby
pora deszczowa już się skończyła!! Zostajemy tu jeszcze 3 noce, potem ruszamy
dalej do Malezji. Ach zapomniałabym – dziś pierwszy raz jedliśmy homara!!
Zawsze szkoda nam było kasy, bo nawet tu jest to dość droga impreza, ale
stwierdziliśmy, że musimy spróbować. Wybraliśmy średniej wielkości sztukę,
którą usmażyli nam na grillu. Mięsko dobre, ale nie powalające, może to kwestia
przyrządzenia – tutaj nie wczuwają się za bardzo – po prostu wrzucała na grilla i daja do tego 2 sosy. Za ucztę zapłaciliśmy jakieś 130 zł z piwkiem i ziemniakiem grillowanym. Chyba następnym razem weźmiemy rybkę. Pozdrawiamy
rodzinkę i znajomych pijąc rum marki Hong ThongJ
|
Phuket - fale były super, plaża też, tylko po co te masy leżaków? |
|
Zuzia jak zwykle dzielnie zniosła podróż promem |
|
Ko Phi Phi - były też klimatyczne, boczne uliczki |
|
Estetyka pracy tutaj nie istnieje, niestety takie widoki są częste na Ko Phi Phi |
|
Abu uszczęśliwić Zuzkę nie trzeba wiele - wystarczy wiadro, piasek i morze |
|
Nurkowanie było super: wielkie ławice, krewetki, kolorowe rybki i ulubione żółwie. |
|
Od zatłoczonej Maya Bay - słynącej z filmu "Niebiańska plaża" wolę takie miejsca. |
|
Port na Ko Phi Phi - ruch tu jak na dworcu |
|
Witaj Ko Lipe |
|
Na drugą stronę wyspy i inną plażę można dojść w 5 minut, nasza nam się bardziej podoba. |
|
Rybek i owoców morza tu nie brakuje, przerzucamy się zatem, bo curry tutaj jakieś słabe. |
|
Nasza kolacja:) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz